Wskazuje, iż wysłany przez niego przekaz emocjonalny został dobrze odszyfrowany, toruje drogę dalszej rozmowie. Kiedy byłam młoda, mówiono na nas „krzykacze”, bo okazywaliśmy rodzinie nasze emocje. Wściekli – mówiliśmy, co nas wścieka, zadowoleni – co nas cieszy. I wszyscy wyrośliśmy na porządnych ludzi. Czy nie lepiej wykrzyczeć swe uczucia, oczyścić atmosferę, niż zamykać się w sobie? Sytuacja rodzinna, którą opisujesz, może być zdrowa, pod warunkiem jednak, że odpowiada wszystkim domownikom. W pewnych kulturach czy tradycjach rozmawia się głośno, z werwą, a wysoki poziom hałasu wcale nie oznacza wrogości. Problem zaczyna się dopiero wtedy, gdy znajdzie się w rodzinie ktoś, kto w takiej sytuacji nie czuje się dobrze. Poza tym nawet jeśli w domu panuje dobre porozumienie, dzieci powinny się nauczyć kontaktować z innymi.
Proste zadanie
